Lilunia walczy o życie

Lili to wyjątkowo łagodna i przyjacielska jedenastoletnia Yorczka, „perełka w oczku” całej rodziny, szczególnie mojej chorej na depresję córki. Prawie nigdy nie szczeka, ma wielu psich i kocich przyjaciół, uwielbia również wszystkie zwierzątka futerkowe. Zawsze była aktywna, pogodna i ciekawa życia, zawsze towarzyszyła nam w corocznych podróżach, zawsze kochała długie spacery, wprost „tryskała” życiem. Tak było aż do 3 września bieżącego roku, którego to dnia nagle zaczęła wymiotować i mieć ostrą biegunkę, co rzadko jej się zdarzało, gdyż oprócz zapalenia trzustki 3 lata temu chorowała sporadycznie. Diagnozę udało postawić się jeszcze w tym samym dniu - PRZEWLEKŁA NIEWYDOLNOŚĆ NEREK - która w przypadku zwierząt jest wyrokiem. Było to dla nas ogromnym szokiem, gdyż pies nie przejawiał objawów nigdy wcześniej. Przez pierwsze dwa miesiące od postawienia diagnozy Lili czuła się całkiem dobrze, była nadal aktywna, choć dość często odwiedzała weterynarza (kroplówki, leki, badania krwi, zastrzyki, spożywała już specjalistyczną karmę). Aczkolwiek po Dniu Wszystkich Świętych bieżącego roku poczuła się znaczenie gorzej - OSTRE ZAPALENIE TRZUSTKI powtórzyło się. Lekarz nie dawał szans na wyzdrowienie, lecz mimo to nasza mała fighterka dzielnie walczyła o życie, pomimo silnego bólu jaki daje ta choroba, nigdy nawet nie zapłakała, jedynie trzęsła się ze strachu oraz bólu. Zapalenie trzustki przeminęło dość szybko, aczkolwiek znacząco pogorszyło funkcjonowanie nerek (niebotycznie wzrosły wszystkie parametry nerkowe), które były już w miarę ustabilizowane. Pies przestał prawie całkowicie przyjmować pokarmy, nie chce wychodzić na spacer i cały dzień śpi. Od miesiaca bardzo szybko traci na wadze. Dodatkowo wdarła się infekcja dróg moczowych oraz wystąpił białkomocz, co wiąże się z dodatkowymi kosztami. Lekarz prowadzący jednak nie poddaje się, my również walczymy i Lili także ❤️ Lekarz wspomniał, iż jeśli dotychczasowe leczenie nie zda egzaminu, będzie zmuszony korzystać z HEMODIALIZ celem maksymalnego przedłużania życia oraz maksymalnej poprawy jego komfortu - koszt trzech zabiegów pod rząd, jakie zalecają lekarze to ponad 13 tysięcy złotych!  Lili wciąż walczy o dalsze życie, gdyż jedenastoletni pies ma jeszcze wiele do przeżycia. Codziennie przyjmuje kroplówki oraz bardzo bolesne zastrzyki, ale nigdy nie piszczy i nie narzeka.

Od początku września do dzisiaj wydałam na leczenie Lili prawie 5 tysięcy złotych, co daje miesięczny koszt leczenia ponad 2 tysiące (wizyty, leki, kroplówki, zastrzyki, badania, dietetyk). Sama wychowuję chorą na depresję i zaburzenia metaboliczne córkę. Utrzymujemy się z mojego L4 wypłacanego przez ZUS, ponieważ jestem po nieudanej operacji wstawienia artrodezy stawu krzyżowo-biodrowego (odrzucenie implantów przez ciało) i na dany moment nie jestem w stanie pracować. Niestety, nie jest to jedyna jednostka chorobowa, z którą się borykam (endometrioza głęboko naciekająca, depresja, zaburzenia lękowe, choroba uchyłkowa jelit, IBS, refluks, itp), co generuje również sporą kwotę pieniędzy poświęcaną na leki oraz z niewielkich alimentów przyznanych przez Sąd. Za miesiąc czeka mnie dodatkowo sprawa rozwodowa, która również generuje spore koszta. 

Prosimy zatem uprzejmie o wsparcie dla Lili, by mogła jeszcze choć trochę dłużej cieszyć się aktywnym życiem, jakie do tej pory prowadziła 🙏❤️